Tytuł: Krew Stracharza
Autor: Joseph Delaney
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 8/10
Autor: Joseph Delaney
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 8/10
W Chipenden ponownie nastaje
czas pokoju. Wrogowie wycofali się, ale pozostawili za sobą spalone domy i
zniszczone dobytki. Dom Stracharza został zrównany z ziemią, lecz Stary Gregory
oraz jego uczeń, Tom Ward, starają odtworzyć bibliotekę, którą pochłonęła
pożoga. Z niespodziewaną pomocą przybywa młoda jejmość Fresque z Todmorden
Jednak w tym małym miasteczku dzieją się rzeczy, których nie da się racjonalnie
wytłumaczyć. Wydaje się, że jest to idealne miejsce pracy dla Stracharza.
Niestety młody Tom musi zmierzyć się z jeszcze większym zagrożeniem, a także ze
swoimi słabościami. Zły, mimo że nie tak silny, jak w przeszłości, to nadal ma
swoich sprzymierzeńców, którzy spełniają jego wolę. Wrogowie ludzkości
rozszerzają swoje terytoria, a Tom ma obowiązek stanąć twarzą w twarz z jednym
z najniebezpieczniejszych i najpotężniejszych istot Mroku…
Seria „Kroniki Wardstone” ma
grono wielbicieli na świecie, także w Polsce. Nie można się temu dziwić, gdyż
Joseph Delaney reprezentuje wysoki poziom, jeśli chodzi o literaturę
młodzieżową. Styl autora jest na tyle dobry, że odbiorca nie męczy się, a wręcz
świetnie się bawi, czytając. Prosty język sprawia, że czytelnik nie ma szans pogubić
się w fabule. Sam autor pisze mini przypomnienia poprzednich części – czasami
wspomina w kilku zdaniach dlaczego to, dlaczego tamto. Według mnie jest to
idealne rozwiązanie, gdyż nie kojarzyłam wielu wątków. W końcu seria liczy sobie
aż 10 tomów, więc ciężko utrwalić w pamięci poszczególne wydarzenia.
Kiedy zaczynałam swoją przygodę
z „Kronikami Wardstone”, byłam nieco zawiedziona, gdyż pierwsze części były
zdominowane przez czarownice. Cieszę się, że Joseph Delaney przełamał tę passę
i w kolejnych tomach wprowadził nowe stwory i wrogów Hrabstwa. W „Krwi Stracharza”
mamy do czynienia z wierzeniami prosto z Rumunii. Muszę przyznać, że
transylwańskie poczwary zostały interesująco przedstawione i są jednymi z
ciekawszych istot ukazanych w serii. Dodatkowym plusem było to, że posiadałam
„Bestiariusz Stracharza”, w którym opisano maszkary występujące także w „Krwi
Stracharza”. Dzięki kompendium mogłam dowiedzieć się o kilku niewymienionych w
10 tomie faktach na temat tychże stworów.
„Krew Stracharza” nie jest
bezcelową rąbanką, której bohater ma za zadanie rozpłatać parę gardeł. Gdyby
książka obracała się tylko i wyłącznie wokół bitew, krwi i zemście, to
uznałabym ją za bardzo przeciętną nowelkę. Jednak Joseph Delaney i tutaj spisał
się na medal. Tomem targają przeróżne emocje, a on sam nie jest bez wad. Każdy popełnia
błędy, więc i uczeń stracharza okazuje swoje słabości. Gdyby nie to, „Krew
Stracharza” nie nabrałaby charakteru, a cała powieść wydawałaby się
niedopracowana i bezsensowna.
Niestety mam zastrzeżenia do
wydania tegoż tomu. Mimo że wydawnictwo zawarło małą mapkę, krótki opis postaci
oraz szkice symboli strycharza, to jednak nie wszystko było idealne. Niektóre
strony były wyblakłe, a inne, wręcz przeciwnie, zawierały za dużo tuszu.
Natomiast między 21 a 23 rozdziałem nie ma 22. Nie jestem jedyna – spotkałam
się z wieloma opiniami czytelników, którzy także nie byli zadowolenia z wydania
powieści.
„Krew Stracharza” trzyma poziom
swoich poprzedników. Joseph Delaney po raz kolejny udowodnił, że potrafi
zaciekawić czytelnika, a także zaskoczyć fabularnie. Myślę, że fani „Kronik
Wardstone” nie zawiodą się, a ten tom tylko rozbudzi wyobraźnię.
Za możliwość przeczytania "Krwi Stracharza" dziękuję wydawnictwu Jaguar
Recenzja napisana przez: Zuza B (Gumiguta)