24.11.2013

#12 Recenzja: Jestem Grimalkin

#12 Recenzja: Jestem Grimalkin
Tytuł: Jestem Grimalkin
Autor: Joseph Delaney
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 7/10

„Jestem Grimalkin” to kontynuacja cyklu dla młodzieży autorstwa Josepha Delaney’a. Tym razem czytelnik pozna bliżej Grimalkin, czarownicę, zabójczynię, a od niedawna sojuszniczkę Toma Warda. Wspólnie pragną zniszczyć Mrok i ich największego wroga – Złego. Mimo że Zły został ścięty, to jego szkaradna głowa nie może zostać zniszczona. Grimalkin za wszelką cenę musi zdobyć nieco czasu dla Toma, a sama nie może pozwolić, aby Zły wpadł w niepowołane ręce. Jednak powodzenie misji jest zagrożone, bowiem na czarownicę poluje istota stworzona do zabijania, a jej celem jest właśnie Grimalkin…

To już dziewiąty tom znakomitej serii „Kroniki Wardstone”. Do Josepha Delaney’a mam szczególny sentyment. To jeden z pierwszych pisarzy, który sprawił, że zaczęłam nałogowo czytać fantastykę. Dlatego też nie mogłam odpuścić kolejnej części tegoż cyklu, choć przyznam, że nie byłam pewna  czy „Jestem Grimalkin” dorówna swoim poprzedniczkom. Dlaczego?

A to dlatego, że akcja nie została napisana z perspektywy młodego Toma, ale z zabójczyni Grimalkin, która diametralnie różni się charakterem (i oczywiście wyglądem) od ucznia stracharza. Skoro główny bohater, z którym przeżyłam dobrych kilka lat, teraz zostaje przeniesiony na drugi plan, to oczekiwałam innej osobowości, wyrazu i sposobu bycia. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Grimalkin jest niepowtarzalna i nie ma drugiej takiej czarownicy w całej serii książek.

Teraz rodzi się pytanie, czy zabójczyni jest lepszym bohaterem i narratorem niż Tom. To już musicie sami ocenić, gdyż każdy na swój sposób jest inny. Według mnie Grimalkin jest bardziej wyrazista niż uczeń starego Gregory’ego i dużo bardziej dojrzalsza. Joseph Delaney zmienił nawet swój styl pisania, aby czarownica wybiła się w książce swoim charakterkiem. Gdyby autor pozostawił narrację taką, jaka była w poprzednich tomach, uznałabym „Jestem Grimalkin” za nieudane dzieło i niepotrzebną kontynuację.

„Kroniki Wardstone” to powieści dla trochę bardziej wyrośniętych dzieci, czyli +10. Właśnie dlatego Delaney operuję prostym językiem, ale, o dziwo, nie dziecinnym. Nie znajdziemy tutaj tylko i wyłącznie pojedynczych zdań, ale całą gamę rozbudowanych wypowiedzi.

Z tyłu książek Josepha Delaney’a widnieje napis „Nie czytać po zmroku”, z którym się w zupełności zgadzam. Niby nie mam problemów z oglądaniem horrorów, ale czytając, moja wyobraźnia działa na maksymalnych obrotach i miejscami robiło się nieprzyjemnie. W powieści jest dużo krwawych pojedynków, a sama magia czarownic przyprawiała mnie o dreszcze. Niestety czasami mi to przeszkadzało, gdyż w najmniej niespodziewanym momencie okropieństwa i krwistoczerwony kolor przesłaniały fabułę.

Fani Delaney’a na pewno się nie zawiodą. Owszem, do ich rąk trafi coś innego, ale z pewnością udanego. Wszystkim tym, którzy nie zapoznali się z twórczością tego autora, polecam czytać od początku, gdyż nie zawsze zdołają połapać się w akcji. Niemniej „Jestem Grimalkin” to świetny przykład literatury młodzieżowej z elementami fantasy.

Recenzja napisana przez: Zuza B (Gumiguta)

Copyright © 2016 Recenzje Nadine , Blogger