24.06.2017

#77 Recenzja: Dom na wschodniej

                                    

                 Tytuł: Dom na wschodniej
                      Autor: Sabina Jakubowska
                         Wydawnictwo: Relacja
                                    Ocena:  8/10


Kiedy matka 5letniej Róży i nastoletniego Dora postanawia postawić ich życie na jedną kartę, przeprowadzając się z Krakowa do Jadowniki, wszystko staje pod znakiem zapytania. Czy będzie im tam lepiej i uwolnią się od przeszłości? Czy w nowym miejscu odnajdą spokój i miejsce dla siebie, a może spotkają się z odrzuceniem i rozczarowaniem, pragnąc wrócić?

Całe szczęście, zdaje się spełniać optymistyczny scenariusz.. Nowe życie, nowi przyjaciele, nowe początki. Oraz nowe tajemnice , które dzieciaki będą próbowały rozwiązać. Każde słowo, gest, zaobserwowany ruch zdają się mieć znaczenie i być istotnymi do rozwiązania zagadki. W końcu wspólny cel zaczyna tez łączyć bohaterów i stają się nierozłączni, zdając mieć wspólne problemy i zapomnieć formy "moje" zastępując określeniem ''nasze".

Nie wiem, dlaczego dopiero moje drugie podejście do tej lektury skończyło się sukcesem. Mimo wszystko ciesze się, że po pierwszym odłożeniu - coś kazało mi znów sięgnąć po książkę. Debiut autorki jest dobrą zapowiedzią dla jej przyszłej kariery. Historie czyta się przyjemnie i akcja pochłania już od pierwszych stron. Jest to klasyczna młodzieżówka, która umie ukazać prostotę i zarazem złożoność młodych. Było parę momentów, przy których chciało się zasnąć, bo były zbyt długie i nużące, ale też z każdą kolejną stroną odkrywało się nowy element w układance, który przybliżał do finiszu zagadki. Zaletą jest też plastyczność w opisie krajobrazów, aż chce się samemu wędrować tam z bohaterem!

Plusy książki:
Ciekawa fabuła, plastyczne opisy krajobrazu, angażująca zagadka

Minusy książki:
Nużące, na siłę przedłużane momenty, krótkie rozdziały

Polecam tą pozycję każdemu, kto szuka lekkiej lektury i odpoczynku od codziennych spraw. Tylko polecam nie zniechęcać się jak ja pierwszymi rozdziałami, bo później opowieść się rozkręca i sprawia, że nie chce się od niej oderwać

1 komentarz:

  1. "Każde słowo, gest, zaobserwowany ruch zdają się mieć znaczenie..." Zdecydowanie... Zwłaszcza, kiedy poznało się autorkę na wylot... Lepiej niż ona samą siebie. ;)

    Książka ta jest nierówna jakościowo - obok świetnie napisanych stron ma też dużo słabsze fragmenty, co już wcześniej podnoszono w innym miejscu:

    https://www.facebook.com/Dil-Banshee-311469045537652/

    Powieść ta posiada szereg autobiograficznych podtekstów, a jej, mniej lub bardziej zawoalowany, tendencyjny przekaz, miał w odczuciu i wyobraźni samej autorki, magicznie odmienić, odczynić jej autentyczną rzeczywistość, uwolnić ją od własnej bolesnej przeszłości poprzez jej zanegowanie i stworzenie jej... na nowo - nie tyle w zgodzie z faktami, co własnym życzeniowym myśleniem... Nieakceptowana prawda o sobie samej nie pozwala bowiem autorce rozwiązywać życiowe problemy w realnej rzeczywistości, dlatego osobliwie rozprawia się z nimi w fantazji, która to imaginacja umożliwia jej, do pewnego stopnia, utrzymanie pożądanego wizerunku własnej osoby, zarówno w oczach innych, jak i jej własnych. Wątła, chwiejna samoocena nie pozwala jej zmierzyć się z rzeczywistością w sposób dojrzały i odpowiedzialny. Stąd... ucieczka i obrona przed świadomością własnych nieakceptowanych zachowań oraz czynów, których konsekwencje stanowią ogromną krzywdę wyrządzoną osobom, na których przecież powinno było jej zależeć najbardziej, a co również nie było i nadal nie jest przedmiotem jej pełnego, świadomego wglądu...

    Ps. Nie zgadzam się z recenzentką, że jednym z minusów tej książki są krótkie rozdziały. Wprost przeciwnie - uważam taki stan rzeczy za duży plus. ;) Wszak tego rodzaju zabieg redakcyjny niewątpliwie dynamizuje akcję powieści i dosyć skutecznie eliminuje wspomniane "nużące, na siłę przedłużane momenty". ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Recenzje Nadine , Blogger