Tytuł: Złomiarz
Autor: Paolo Bacigalupi
Wydawnictwo: MAG
Ocena: 6/10
Paolo Bacigalupi dał już o sobie znać za sprawą genialnego debiutu. Jego „Nakręcana dziewczyna” podbiła serca wielu miłośników antyutopii. Liczne nagrody za jego twórczość świadczą o jego warsztacie i kreowaniu fabuły. W końcu amerykański autor podjął się dość trudnego zadania, a mianowicie napisania tekstu dla młodzieży. Czy Bacigalupi przekonał mnie do siebie, tak jak to było w przypadku „Nakręcanej dziewczyny”, czy może wręcz przeciwnie – zraził?
Niedaleka przyszłość. Wybrzeże Zatoki Meksykańskiej jest cmentarzyskiem wraków statków. Ogromne tankowce są rozkładane na części, które można sprzedać na czarnym rynku. W jednej z ekip rozbiórkowych pracuje młody Nailer, który pozyskuje miedź dla bezwzględnego szefa. Chłopak żyje z minuty na minutę. Nigdy nie wie, co czai się za zakrętem korytarzy okrętu, ani kto tym razem go zdradzi. W miejscu, gdzie liczy się tylko brudna robota i przeżycie kolejnej nocy, nikt nie liczy się z uczuciami innych. Jednak pewnego dnia szczęście nieśmiało uśmiechnęło się w stronę Nailera. Ogromny huragan zmiótł z powierzchni Ziemi wioskę robotników, lecz na brzegu pojawił się nietypowy skarb – luksusowy kliper. Nailer ma dwa wyjścia: wynieść wszelkie kosztowności ze statku lub uratować bogatą dziewczynę, która mogłaby zmienić jego nędzne życie…
Paolo Bacigalupi znany jest z tego, że jego powieści nie są optymistyczną wersją przyszłości, a niechlubną wersją wydarzeń, które mogą nastąpić za kilkadziesiąt lat. „Złomiarz” to powieść mroczna, lecz przy tym w wielu aspektach realna i niepokojąca. Już na samym początku czytelnik może poczuć tę atmosferę, kiedy to razem z Nailerem przekrada się przełazami statku.
W Polsce wydano najpierw inną powieść Bacigalupiego pt. „Zatopione Miasta”. Nie jest to zgodne z chronologią, gdyż to „Złomiarz” powinien pierwszy zagościć na półkach księgarń. Jednak kolejność nie jest najważniejsza, gdyż te dwie powieści łączy tylko wykreowany świat i drugoplanowe postaci. Całość nie jest na tyle powiązana, aby odbiorca nie mógł przeczytać tylko jednej książki. Natomiast wykreowane miejsca są świetnym łącznikiem. Świat jest autentyczną wizją naszej Ziemi w przyszłości i wątpię, aby cokolwiek było podkolorowane. Z jednej strony czytelnik ma nieodparte wrażenie, że wszystkie elementy są zbyt realne, a z drugiej obawia się skutków swoich decyzji. Wyraźnie widać, że to chciwość i ludzkie pragnienia doprowadziły społeczeństwo oraz Ziemię do totalnego wyniszczenia.
Postaci pojawiające się w „Złomiarzu” nie są czarno-białe, ani źli do szpiku kości czy dobrzy jak anielskie zastępy. Z każdą kolejną stroną poznajemy naturę Nailera oraz jego towarzyszy. Nie zawsze z pozoru prawy człowiek jest godny zaufania, a nie każda zwierzęca kreatura pała chęcią mordu. Autor „Złomiarza” daje do zrozumienia odbiorcy, że całość jest w gruncie rzeczy lustrzanym odbiciem naszego świata, w którym dzieci robią wszystko, by zarobić kilka groszy na miskę ryżu. Pokazuje też, że zdesperowany i zachłanny człowiek jest zdolny do wszystkiego, aby osiągnąć zamierzony cel. Choć Bacigalupi skupił się na niższej warstwie społeczeństwa, robotniczej biedocie, to starał się ukazać także bogaczy, tzw. „lalusiów”, którzy mają zaplanowany każdy dzień, a ich przyszłość rysuje się w kolorowych barwach. Żałowałam, że autor nieco ukrócił przedstawienie tej klasy społecznej, gdyż taki wyrazisty kontrast między społecznością byłby bardzo ciekawy.
Ten niezbyt przejrzysty kontrast wiąże się też z objętością powieści. Przyzwyczaiłam się, że Bacigalupi rozwija swoje myśli i przelewa je na papier. W „Złomiarzu” zabrakło mi refleksyjności i wewnętrznych monologów. Zastąpiono to natomiast ozdobieniami w postaci barwnych epitetów i metafor. Dzięki temu autor wyrażał się bardziej dosadnie na temat danego wydarzenia czy postaci. Nie zaprzeczam, aż chce się czytać, lecz rozwinięte myśli bohaterów także mogłyby się pojawić.
Akcja książki ani na chwilę się nie zatrzymuje, a czasem wręcz przyspiesza w momentach, które i tak już są napięte do granic możliwości. Niestety Bacigalupi zawiódł mnie i w tym aspekcie, gdyż czynności postaci oraz następstwa poszczególnych decyzji były zbyt przewidywalne. Przyzwyczaiłam się, że jeden z najlepszych autorów młodego pokolenia potrafi mnie zaskoczyć, a w „Złomiarzu” nie zaznałam żadnej chwili niepewności.
„Złomiarz” nie jest powieścią obowiązkową, jeśli już obraca się w kręgach literackiej dystopii. Jest to natomiast pozycja idealna dla młodego czytelnika, który nie boi się mrocznych wizji przyszłości i potrafi docenić słowo zawarte w tekście. To także książka dla tych, którzy nie oczekują słodkiej miłości nastolatków pośród zapuszczonej dżungli, a chcą skupić się wartkiej akcji. „Złomiarz” zmusza do myślenia, a przy tym maluje przed nami obraz tragicznego wyobrażenia naszej rodzimej Ziemi.
Recenzja napisana na potrzeby portalu literatura.juventum.pl
Recenzja napisana przez: Zuza B (Gumiguta)
Ciekawa recenzja. Nie czytałem jeszcze nic tego autora, choć miałem kiedyś okazję wypożyczyć "Zatopione Miasta" (ale tak wyszło, że zrezygnowałem). Po "Złomiarza" chciałem sięgnąć i mimo kilku wad spróbuję, aby poznać ten antyutopijny świat. Pozdrawiam, Avenix
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do niej nie ciągnie :D
OdpowiedzUsuńTakie średnie opinie ta książka zbiera...
OdpowiedzUsuńCzuję, że to lektura dla mnie. Jutro rozpoczynam poszukiwania ;)
OdpowiedzUsuń