24.12.2019

święta teraz a w dzieciństwie

święta teraz a w dzieciństwie
Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas dla nas wszystkich - z kolędą z rodziną, z prezentami. Ale czy dla autorów polskich książek też taki jest? Czy odczuwają magię świąt? Przekonajcie się sami. Zgadalam autorom bardzo proste, a zarazem podchwytliwe pytania. Jak wyglądają ich święta aktualnie, a jakie mają wspomnienia z okresu, gdy byli dziećmi.

Moje dzieciństwo i wszelkie wspomnienia z nim związane ściśle łączą się z regionem, z którego pochodzę. Na Podlasiu zwyczaje świąteczne są co prawda podobne do tych w pozostałych częściach Polski,  lecz mimo to z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu jest odrobinę inaczej. A przynajmniej było wtedy, gdy jako kilkuletnia dziewczynka razem z rodzeństwem ubierałam przyniesioną z lasu choinkę, a potłuczonych przypadkiem bombek robiłam brokat i wyklejałam nim papierowe ozdoby. Przy stole wigilijnym zazwyczaj w domu moich dziadków zasiadała cała, bardzo liczna rodzina, trzy, nawet cztery pokolenia, a świąteczne potrawy były zawsze liczone w tak sprytny sposób, by było ich dokładnie 12, choć na ogół przygotowywało się ich dużo więcej.
Jako dziecko zawsze niecierpliwie wyczekiwałam pierwszej gwiazdki. W moim domu był to moment, w którym wysyłano dzieci na piętro, by wypatrywały jej w oknie. Wtedy dorośli podrzucali ukradkiem pod choinkę prezenty. Uwielbiałam też, gdy pozwalano nam zebrać spod obrusa monety ukrywane w sianku. Pamiętam, że lubiłam zamieszanie związane z rywalizacją i bałagan, którego nie dało się przy tym uniknąć. Pewnie dlatego też dziś lubię patrzeć, jak bałaganią w ten sposób inne dzieci
.
Na ogół jednak moje obecne święta są znacznie spokojniejsze niż kiedyś. Jest mniej zamieszania, wrzawy i mniej osób zasiada do wigilijnej wieczerzy. Obok tradycyjnych potraw pojawiają się też inne, współczesne, dla tych, którzy nie lubią karpia, kapusty i kompotu z suszu. Nie ma też już czysto dziecięcych emocji związanych z wyczekiwaniem, zwłaszcza Mikołaja i prezentów. Jest nieco inaczej, ale też dobrze, na swój własny sposób. Może dlatego, że zachowane zostało to, co najważniejsze - ciepła, rodzinna atmosfera, bez której święta nie miałyby sensu.

Renata Kosin

Ja niestety już dawno gdzieś zagubiłam magię świąt. Pewnie dlatego, że Wigilia jest dla mnie dniem pracującym, jak zapewne dla większości ludzi, więc po powrocie do domu nie czuję już tej wyjątkowości. Każdy zabiegany, na ostatni moment siada do stołu. 
Boże Narodzenie z dzieciństwa kojarzy mi się z całą masą śnieżnego puchu, wielką choinką, kutią i zapachem ciastek z kremem czekoladowym. Co roku jedliśmy wspólną kolację, śpiewaliśmy kolędy (ja oraz moje rodzeństwo fałszowaliśmy i chowaliśmy się zawstydzeni pod stołem), dzieliliśmy się opłatkiem, a na koniec otwieraliśmy prezenty.
Od mamy zawsze dostawałam piżamę – mam ich dosłownie całą półkę w szafie! Wiecznie na to narzekałam, że choć raz mogłaby zaszaleć, bo to już przestało być niespodzianką, ale jak któregoś razu nie znalazłam pod drzewkiem nowego kompletu do spania… Oj, byłam zawiedziona :) Tak więc w tym roku liczę, że ją tam znajdę!
Po kolacji całą rodziną wychodziliśmy na spacer po okolicy, żeby podziwiać przystrojone światełkami domy. Było świetnie, bo brodziliśmy w śniegu po kostki, odziani w grube kurtki, czapki i szaliki. Po powrocie, cali zmarznięci, oglądaliśmy Kevina w telewizji, zajadaliśmy ciacho i piliśmy ciepłą herbatę lub kakao. Niestety od kilku lat śnieg przestał nas odwiedzać, a my przestaliśmy wychodzić, bo to już nie to samo. Chociaż nie przepadam za śniegiem czy mrozem, jakoś ten dzień bez nich nie wydaje się ani trochę zaczarowany. 
Gdy byłam mała, wszystko było bardziej magiczne i sprawiało wrażenie takiego… „wow”. Cały rok czekało się na ten dzień. Pamiętam, że kiedy byłam starsza, urządzałyśmy z kuzynkami wspólne świętowanie. Kupowałyśmy sobie prezenty, grałyśmy w gry, każda z nas przynosiła jakieś smakołyki i siedziałyśmy do późna. Fajnie było :) 
Wesołych świąt!
D. B. Foryś

Dzień dobry. Nazywam się Marbella Atabe piszę baśnie „Kroniki skrzatów” i maluję ilustracje. Opowiem Wam, jak spędzam świąteczny czas wolny, beztroski… 

Mam niekonwencjonalne podejście do Świąt i spędzania wolnego czasu. Kilka lat temu wprowadziliśmy rodzinną tradycję - odrestaurowujące wyjazdy świąteczne. Nie myślimy o zakupach, pieczeniu, gotowaniu. Nie biegamy po sklepach, nie robimy zapasów żywności. Nie gromadzimy artykułów, których ilość wystarczy na dwa tygodnie, zamiast na trzy dni. W zamian, napawamy się bliskością i wspólnie spędzonym czasem. Spacerujemy, odpoczywamy. 
Miły memu sercu zwyczaj świąteczny to bliskość osób, które kocham. 
Nie ważna jest ta cała komercja, drogie prezenty, wpychanie się Świata zachodnich kolęd, reklam i handlu do naszych domów. 
Trochę pogubiliśmy się, zatracając właściwe przesłanie. Zadajmy sobie pytanie, o co w tym wszystkich chodzi? Niech będą to święta Bożego Narodzenia. Zwycięstwo światła nad ciemnością, triumf dobra nad złem. Najdłuższa noc, po której światło pokonuje mrok, dnia przybywa. Czy to ukazują narodziny Jezusa, czy to obrzędy święta Mitry, Swarożyca czy Heliosa czy inne tradycje, to przesłanie jest jedno, rodzi się nadzieja, pomysł na lepsze jutro. 

Gdy byłam mała, Wigilię spędzaliśmy u Babci. Najpiękniejsze święta, to te kiedy byłam z rodziną u Babci Jadzi. Wszyscy siedzieli przy stole, rozmawiali, śmiali się, prezenty były ułożone pod choinką, czekaliśmy tylko na pierwszą gwiazdkę. Błysk światła, który będzie zwiastował nowy rozdział w dziejach, Narodziny Jezusa. Zapach świeżej choinki unosił się w pokoju. Kolorowe cukierki zawieszone na kłujących gałązkach. Łańcuchy z kolorowych papierków, niedoskonałe, nieco koślawe mikołajki z bibuły. Te wszystkie „piękności” wykonane moimi łapkami, zdobiły babciną choinkę. Woń wypastowanej podłogi mieszała się z zapachami barszczu, ryby, kapusty. Przytulałam się do ciepłych kafli, podkradając ciepło piecu. Atmosfera była odświętna, wszystko przygotowane i podane…
Nie mogłam doczekać się, kiedy Babcia zasiądzie za stołem. Poszłam do kuchni zobaczyć, przy czym Babcia krząta się. Dostrzegłam zmęczoną smutną kobietę przy stole kuchennym, Babcia wspierała się rękoma o blat. Wiem, że tęskniła za moim Dziadkiem, którego nie było z nami. Dziadek odszedł w czasie Świąt Bożego Narodzenia i wiem, że to był bardzo smutny czas dla mojej Babci. Podeszłam do Babci i nic nie mówiąc przytuliłam się, jakbym chciała podziękować za to, że jest przy mnie. Babcia odwzajemniła moje uczucia i uściskała mnie serdecznie, ciepło i w taki sposób, że moje serce poczuło jak przelewa się w nie dobro i miłość, jak nasze dusze są sobie bliskie, że nie potrzebne nam słowa… nigdy tego nie zapomnę. To był najlepszy prezent w te święta, potem razem poszłyśmy do pokoju, a dla mnie Babcia była jak ta pierwsza gwiazdka. Wówczas nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele trudu Babcia włożyła we wszystkie przygotowania.  
Jak każde dziecko, bardzo cieszyłam się z upominków, które Mikołaj zostawił pod choinką. Zabawki, książki, słodycze, wielka paczka orzeszków ziemnych, klocki, drobiazgi. Prezenty skromne, bez przepychu. W sklepach brakowało łakoci, dlatego pomarańcze, czekolada, cukierki cieszyły jak nigdy później w dorosłym życiu. Czasami drobiazg, niepozorny, który nie był drogocenny, raduje najbardziej. Pamiętam, dawno temu dostałam domek, drewnianą skarbonkę, zamykaną na kluczyk. Skarbonkę mam do dzisiaj i jest ona najcenniejszą pamiątką po mojej Babci Jadzi. Woń świeżej choinki, z której została wykonana chatka, potrafię przywołać do siebie, nawet teraz, po wielu latach. W domku chowałam dziecięce skarby i nie były nimi pieniądze J. 
Za oszczędności z kieszonkowego kupowałam drobiazgi dla najbliższych. Pamiętam do dzisiaj perfumy „Być może” dla mamy i krem do golenia dla taty. Dla najbliższych na szydełku dziergałam serwetkę, albo misia z pomponów. Małe upominki wytworzone z dziecięcej wyobraźni.  
Święta mojego dzieciństwa były najpiękniejsze, przepełnione magią i miłością najbliższych. Nawet dla pieska kupowałam maskotkę, albo ulubiony smakołyk. Chociaż mój pupil, zainteresowany był paczką z łakociami przeznaczoną dla mnie, bo była większa J 
Gdy jest się dzieckiem, nie zwraca się uwagi na mozolne przygotowania. Wielkie porządki domowe, wyglądające tak jakby cały rok nikt nie sprzątał 😉 Bieganie za zakupami, gotowanie, pieczenie. Znoszenie siatek i niekończące się sprawunki. Beztroskie Święta ma się tylko w dziecięcych latach. Dzięki nim pozostają piękne wspomnienia, które pielęgnuje moja pamięć. 

Magia Świąt Bożego Narodzenia jest wszystkim tym, co nam umyka, czymś co jest poza otoczką, poza spektakularnymi prezentami, poza mikołajami w czerwonych kubrakach i innymi wrażeniami, które usiłują nam przekazać coś zupełnie innego. Po latach pamiętamy osoby, nie przedmioty. Wspominamy tych, którzy odeszli. Nie pamiętamy, co dostaliśmy w prezencie. 
Boże Narodzenie z dawnych lat, to pagórki pokryte śniegiem. Sanki i szusowanie gdy gwiazdy przyozdabiały niebo, bo żal było opuszczać pagórki. Powroty do domu i zamarznięte nogawki, pokryte grubą warstwą grudek śniegowych. Prószące płatki za oknami, śnieg skrzypiący pod butami. Mróz podszczypujący policzki i zgubione rękawiczki. Wyłuskiwanie  kulek śniegowych z futra psiego. Dzisiaj brakuje śnieżnej zimy, roztaczającej biel połyskliwą, tworzącą naturalną szatę świąteczną. Klimatyczne białe Święta Bożego Narodzenia, są  baśniowym wspomnieniem z dzieciństwa. 
Sami możecie ocenić, które Święta były piękniejsze? 

Życzę Wszystkim magicznych Świąt Bożego Narodzenia, miłości najbliższych i zdrowia 

Marbella Atabe 



Moje obecne święta różnią się od tych w dzieciństwie. Pamiętam jak byłam mała dziewczynką z utęsknieniem czekałam na pierwszą gwiazdkę, ubieranie choinki w łańcuchy, świecidełka, bombki. Kiedy babcia żyła ze strony taty jeździliśmy do niej na wieczerzę i wspólna modlitwę a po wspólnym posiłku śpiewaliśmy wszystkie niemalze zwrotki kolęd i każda z nich. Później wracając znajdywało się pod choinka prezenty i jaka była radość kiedy dostało się wymarzona lalkę czy inna zabawkę. A później przy zapalonych lampkach układać głowę na kolanach mamy słuchało się jej śpiewu kolęd. Do dzis mam jedną ulubiona Jezus malusieńki

Aniela Czerwinska
Copyright © 2016 Recenzje Nadine , Blogger