Na koniec 2016 i początek 2017 roku mam dla Was małą niespodziankę. Wywiad z Lisicą czyli Agnieszką Lis, znaną z powieści takich jak "Pozytywka" (2016), "Jutro będzie normalnie" (2011) , "Samotność we dwoje" (2011). I już znaną z „Karuzeli” (2017), chociaż ta ukaże się dopiero za kilka dni oraz cyklu bajek dla przedszkolaków Przygody Pana Parasola (2011 - wygrały "Konkurs na dobrą powieść" w kategorii bajek dla dzieci).
Nowa powieść - KARUZELA
premiera w styczniu 2017
Karuzela, to niezwykła opowieść o walce z okrutną chorobą. Pełna ciepła i subtelnego humoru. To nie tylko historia Renaty, ale także całej jej rodziny, która w obliczu tragedii jednoczy się na nowo. Są bowiem sytuacje, w których człowiek nie może być sam. Zwłaszcza, gdy każda chwila jest walką o powrót do normalności, o jeszcze jeden mały krok.
1. Skąd u Ciebie tak nietypowe tytuły książek tak jak "Karuzela" czy "Pozytywka"?
Odczaruję trochę tytuły… są wynikiem pracy wielu fachowych głów. Mam szczęście – pracuję z zespołem ludzi, którym ufam. To grupa osób z Wydawnictwa Czwarta Strona, ludzi nie tylko mądrych i doświadczonych na rynku, ale też szanujących moje zdanie. Zawsze mnie o nie pytają, liczą się z nim, a nie w każdym wydawnictwie tak jest.
Myślę, że tytuł musi mówić coś o książce, podobnie jak okładka. Są oczywiście schematy, którymi wszyscy się posługujemy, żeby nie oceniać książki po okładce… jednak trochę oceniamy, prawda? I dlatego zawartość okładki, i brzmienie tytułu powinny o książce opowiadać. Tak chyba jest, i w przypadku Pozytywki, i w przypadku Karuzeli… Tytuły opisują zawartość, a są wynikiem pracy kilku osób.
2. Czy piszesz tylko powieści jednotomowe?
Jak do tej pory – tak. Myślę o czymś większym, ale… sama nie wiem… A powinnam napisać coś dłuższego?
3. Masz plan na nową powieść po "Karuzeli"?
Oczywiście! Mam plan na trzy kolejne powieści. I jestem już mniej – więcej w połowie następnej.
4. Czym zajmujesz się w życiu poza pisaniem książek?
Uczę muzyki. Dokładnie uczę w szkole muzycznej gry na fortepianie. Jestem z wykształcenia pianistką, nie koncertuję, za to lubię uczyć. Tak, wiem, to trudne do uwierzenia – ale ja po prostu lubię to robić. Poza pisarstwem – to mój zawód wymarzony.
5. Skąd czerpiesz inspiracje do pisania książek?
Zewsząd. Z życia. Z codzienności. Z gazet. Z rozmów podsłuchanych u fryzjera. Z autobusu i metra. Z książek…
Tak naprawdę nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu pomysł przychodzi i już. Nie wiem też, dlaczego ten akurat, a nie inny, mnie przekonuje. Bo oczywiście pomysłów jest mnóstwo, ale tylko niektóre uznaję za warte skupienia.
A potem nad nimi pracuję. Czasami długo, czasami bardzo długo. Nad jednym pomysłem myślałam dwa lata – mając już zebrany materiał. Przerabiałam narrację, zmieniałam czas opowieści… Chociaż byłam przekonana co do treści, to jednak nie odpowiadała mi forma. Tej książki nie ma na rynku, mam nadzieję, że jeszcze. To jest opowieść trudna i nietypowa, uważam ją za wartościową… ale – nie zapeszajmy.
6. Jak widzisz swoje życie za 10 i za 20 lat?
Podobno jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to powinieneś opowiedzieć mu o swoich planach… Nie oczekuję żadnych radykalnych zmian w moim życiu. Chcę pisać, i z tym wiążę swoją przyszłość, przynajmniej w marzeniach. Chciałabym także, żeby wtedy, w przyszłości, wciąż towarzyszył mi (ten sam, ciągle pierwszy!) mąż i może gromadka wnuków? Chciałabym mieć też spokój materialny, ale to takie banalne…
7. Jakie plany czytelnicze, autorskie i rodzinne na nowy rok?
Czytam dużo, i tutaj nie chcę nic zmieniać. Wprawdzie nie uczestniczę w żadnych maratonach ani wyzwaniach czytelniczych, nie publikuję też recenzji, bo uważam, że mogłabym być nie do końca uczciwa. Wielu polskich autorów znam – i gdyby mi się książka nie podobała? A autorkę lub autora bym lubiła? To co, napiszę prawdę? A w życiu!
A tak, mogę napisać prywatnie do tych, których książka mi się naprawdę spodobała. Jestem wtedy uczciwa i w stosunku do siebie, i w stosunku do autora.
Więc tutaj żadnych zmian nie planuję. Może tylko – czytać coraz więcej.
Autorsko – na pewno zbliża się wydanie Karuzeli. To dla mnie bardzo ważne wydarzenie, ale wcale nie chcę na nim poprzestać. W najbliższych miesiącach powinna się ukazać antologia Stowarzyszenia Autorów Polskich, poświęcona szeroko rozumianej wolności, tam powinien się ukazać mój tekst. Na przełomie wiosny i lata planowane jest wydanie Książki Charytatywnej, w której ma być zawarta jedna z bajek, które pisałam kiedyś dla mojego synka. Więcej o tym projekcie jest tutaj http://sofijka.strikingly.com/ i już teraz zachęcam do zakupu tej książki. To szczytny cel, warto go wesprzeć. Zresztą, niesamowita jest też osobowość właścicielki tego
wydawnictwa, Moniki Jędrzejewskiej Wergiles. https://www.facebook.com/monika.jedrzejewskawiergiles
Może uda się wydać w tym roku coś jeszcze? Może kolejną powieść? Na pewno piszę cały czas nowe rzeczy.
I nie zamierzam przestać!
8. Jaka jest Twoja ulubiona książka Twojego autorstwa i dlaczego akurat ta?
Chyba najczęściej tak jest – że ostatnia. Dzisiaj ta „ostatnia” to dla mnie Karuzela. Uważam ją za najlepiej dopracowaną pod względem i merytorycznym, i językowym, i fabularnym, i konstrukcyjnym… co nie zmienia faktu, że chciałabym, aby kolejne książki były dopracowane jeszcze bardziej.
9. Dlaczego nie ma kontynuacji "Pozytywki"?
A ma być? Chciałabyś? I ktoś jeszcze by chciał?
Bo jak tak, to nigdy nie mów nigdy…
10. Jak byś zareagowała gdyby fan/fanka rozpoznali Cię na ulicy? Zdarzają Ci się takie sytuacje?
Nie sposób tego oddać na papierze, ale śmieję się teraz z całego serca. Ja nie jestem celbrytką! I obym nigdy nie była (przy tym ostatnim zdaniu spoważniałam gwałtownie).
Nie, nie zdarzyło się. Natomiast zdarzyło mi się kilka razy, że znajome osoby, z którymi spotykam się w zupełnie innych, nie-literackich okolicznościach, w którymś momencie pytają… to ty? To ty napisałaś? I następuje skojarzenie, że ja, ta całkowicie zwyczajna, tachająca ze sklepu zakupy i biegająca po szkole albo w sprawach swoich uczniów, albo swoich własnych dzieci, to TA Agnieszka Lis. TA pisarka. I to jest strasznie śmieszne, bo TA to ja taka sama jak w każdej innej sytuacji.
Chociaż… teraz coś sobie przypomniałam. Na moim telefonie mam spersonalizowane etui – jest na nim nadrukowana okładka Pozytywki. Byłam ostatnio w dość nowym dla mnie gronie osób, które zajmowało się
tematyką zupełnie nie związaną z literaturą. I w pewnym momencie dziewczyna (pozdrawiam Cię swoją drogą, Monika! ( https://www.facebook.com/monika.stasiak.1428?fref=ts ) zerknęła na mój telefon i powiedziała: „Chciałabym się kiedyś spotkać z autorką tej książki…”. Zatkało mnie, ją też, bo w tym momencie skojarzyła moje imię, a zaraz potem nazwisko… okazała się przesympatyczną, uroczą osobą. Tak to pisarstwo zbliża ludzi.
11. Skąd pomysł na połączenie wykształcenia dziennikarskiego i bycia pianistką?
To było oczywiste. Na fortepianie grałam od dziecka. Miałam dwie pasje – czytanie i granie. No, z tym graniem to bywało różnie… ale nie mogę o tym mówić, bo jeszcze przeczyta to któryś z uczniów ;-) Granie na instrumencie to ciężka praca, wymagająca niesłychanej systematyczności. Bywało bardziej i mniej intensywnie, ale zawsze – z miłością do muzyki.
Faktem jest, że nie interesowało mnie wyście na podwórko, za to czytanie i muzyka – tak. Skończyłam liceum muzyczne, kierunek studiów był oczywisty. W ogóle nie rozważałam innego. Pisanie jednak ciągle siedziało gdzieś w duszy, i – już pracując -zdecydowałam się na zaoczne dziennikarstwo. W tak zwanym międzyczasie pisałam sporo artykułów do prasy muzycznej. Te światy były równoległe.
12 .Kiedy postanowiłaś pisać książki i dlaczego?
Kiedy miałam pięć lat.
Nie wiem. Nie postanowiłam. To było oczywiste.
Każda z tych odpowiedzi jest prawdziwa.
Pięć lat – bo wtedy nauczyłam się składać pierwsze litery. Któregoś razu odkryłam, że zapisanie emocji (a pokłóciłam się o coś z którąś z moich koleżanek, nie pamiętam już ani o co, ani – przykro mi – samej koleżanki) pomogło smutki uporządkować. Niechcący odkryłam terapeutyczną rolę pisania. Więc pisałam. Bez żadnych dodatkowych intencji – wyłącznie dla siebie. Potem pisałam z zaangażowaniem wypracowania. Po prostu pisałam…
Pierwszą powieść napisałam, gdy byłam w ciąży. Była beznadziejna. Wydawało mi się, że napisać powieść to to samo, co napisać opowiadanko na pięć stron. Nigdy nie zapomnę recenzji mojego przyjaciela, który oddał mi rękopis i litościwie… nic nie powiedział. Jestem mu za to dozgonnie wdzięczna. Nie wiem, czy w tamtym momencie zniosłabym prawdę, a jego milczenie było wystarczająco wymowne.
Zabrałam się więc do pracy.
I tak napisałam kolejną książkę, i kolejną, i jeszcze kolejną… i nie zamierzam przestać.
13. Dlaczego kochamy czytać książki?
Każdy wrażliwy człowiek, ciekawy świata i innych ludzi – będzie chciał czytać książki. Nie zawsze będzie miał możliwość, ale przynajmniej będzie miał takie pragnienie. Jestem o tym przekonana. Właśnie dlatego, że książki ową wrażliwość rozwijają, że zaspokajają ciekawość. Dają wiedzę, wzbogacają słownictwo, rozbudowują wyobraźnię.
Dla mnie osobiście czytanie książek to bezkarne podglądanie innych ludzi. Czytanie książki - to jak spacer wieczorną ulicą i zaglądanie w niezasłonięte okna. Dzięki książkom możemy przeżyć wiele żyć, zajrzeć w takie miejsca, które nie byłyby nam inaczej dostępne.
14. Napisz parę słów o swoich książkach
Justyna, błagam, nie! To by zajęło pięćset stron!
Pani Agnieszka wydaje się być osobą inteligentną i bardzo sympatyczną. Szczególnie urzekło mnie, jak pisze o swojej zwyczajności. Pomimo to dla mnie każdy pisarz będzie kimś wyjątkowym. Dobry pisarz, rzecz jasna. Ciekawy wywiad, bardzo miło się go czytało. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad, nie znam tej autorki, ale po przeczytaniu jej wypowiedzi chętnie sięgnę po jej książki.
OdpowiedzUsuń