29.12.2019

Zapowiedzi Falconu

Zapowiedzi Falconu
FALCON Katarzyny Wycisk to seria 3 tomowa,
która nas zaskakuje,
doprowadza do różnych emocji -
od łez ze szczęścia aż po szybsze bicie serce.
Tak łatwo nie da się o niej zapomnieć, chwyta za serce. "Falcon" Katarzyny Wycisk wbija w fotel,
porywa w inny świat, niekoniecznie piękny ale inny, pełen magii, bólu i cierpienia.
Polska fantastyka stworzona przez autorkę i świat w niej ukazany nie jest czymś zwykłym. Przekonajcie się sami. Przede mną tom
Dumnie mogę powiedzieć, że mój blog ma patronat nad 1 tomem. 
Falcon I. - Na ścieżce kłamstw
Opis
Kiedy całe życie nagle się zmienia, a wszystko, co do tej pory znaliśmy,
okazuje się być wielkim kłamstwem.
Byli niczym maszyny, marionetki spełniające rozkazy. Pozbawieni przeszłości.
Bez rodzin, bez przyjaciół, bez tożsamości.

Zabrano im wolną wolę, zakazano podejmowania własnych decyzji.
Nie pozostawiono nawet imion, w zamian poczęstowano cyframi. Ich oczy były puste,
a spojrzenia zimne jak lód.
Bezwzględni, brutalni, nielitościwi. Wolni od wyrzutów sumienia,
obdarci z emocji i uczuć.
W drodze do domu, Alex jest świadkiem makabrycznego zdarzenia.
Widzi grupkę ludzi, których ciała płoną żywcem.
Po ich środku stoi nieznajomy chłopak władający śmiercionośnym ogniem.
Incydent jest tak potworny i niewytłumaczalny, że dziewczyna zastanawia się,
czy nie są to halucynacje lub wytwór jej wybujałej wyobraźni.
Cała teoria szybko lega w gruzach, kiedy następnego dnia staje twarzą
w twarz z tajemniczym chłopakiem
Falcon II. Na rozstaju dróg 
Opis
Po katastrofalnej w skutkach akcji ratunkowej Alex zostaje zamknięta
w odizolowanym pomieszczeniu Głównej Kwatery.
Dziewczyna nie wie, co stało się z towarzyszącą jej dwójką i resztą grupy.
Obawia się, że zdrada Siedem przyniosła w rezultacie fatalne skutki i konsekwencje.
Nie widząc innego wyjścia, postanawia zawrzeć umowę z dowódcą Organizacji
i pozostać w Kwaterze.
Co dziwne, nie wszystkie słowa ludzi Falconu brzmią jak szaleństwo.
Ponadto, ich dowódca zdaje się mieć dobre, jego zdaniem uzasadnione,
powody takiego, a nie innego postępowania.
Kto tak naprawdę jest zły?
Falcon?
Czy osoby z nadnaturalnymi zdolnościami? Którą ze stron wybierze Alex?
I jakie konsekwencje poniesie za sobą jej decyzja?

Falcon III. Na drodze do prawdy
Opis

Po wszystkim, co się stało, Alex nie jest już tą samą naiwną,
przerażoną dziewczyną, co kiedyś.
Stała się wojowniczką, której niestraszna nawet śmierć.
Łącząc siły z Alphas,
postanawia stawić czoła Organizacji Falcon i zniszczyć ją raz na zawsze.
Jednak osiągnięcie sukcesu nie będzie takie łatwe.
Dziewczyna wraz ze swoimi przyjaciółmi znów musi zadecydować,
komu może ufać.
Czy uda jej się odnieść zwycięstwo?
Ilu bliskich jej sercu osób musi jeszcze zginąć?
Czy w obliczu nadchodzącej wojny zachowa resztki duszy?

28.12.2019

#100 Recenzja: Winna

#100 Recenzja: Winna


Tytuł: Winna
Autor: Alicja Sinecka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 416

,,Jedna chwila może zmienić całe życie. Najgorsze jest to,
że człowiek nigdy się jej nie spodziewa.
Budzi się jak zwykle rano i nie wie, że to właśnie dziś.
Dziś wszystko zacznie biec w innym kierunku, niezależnie od woli zainteresowanego.”
Autorka „Oczu wilka” powraca z nową, sensacyjną historią miłosną!
ONA JEST WINNA BO OJCIEC JEJ NIENAWIDZI
ONA JEST WINNA BO UWAŻA ZE WYPEDK TO JEJ WINNA
ONA JEST WINNA BO NIE UDAŁ JEJ SIĘ ZWIĄZEK
ONA JEST WINNA BO ZAKOCHAŁA SIĘ W ZŁYM FACECIE
,,Wciąż cię przepraszam za to, co zrobiłam, ale ty mnie nie słuchasz, wolisz mnie karać...”
Alicja napisała idealny thriller. Po wypadku brata Wendy minęło już sporo czasu. Ale ona nadal nie potrafi sobie z tym wszystkim poradzić. Obwinia siebie, uważa że wypadek i śmierć jej młodszego brata to jest jej wina. Ojciec uważa ją za zło, nie chce jej słuchać, nie chce jej dać żadnej szansy. W tej książce wina wisi w powietrzu. 
Bardzo ważny jest także wątek sensacyjny,
dzięki któremu nie ma mowy o znużeniu w trakcie lektury. 
Wedny, która otacza się toksycznymi ludźmi,  czuje się jak w potrzasku.
Wendy doktorantka psychologii żyje w ciągłym strachu.
Nowa miłość. Ale czy tym razem dobrze wybrała? Kim jest naprawdę?
“Winna” Alicji jest przepełniona różnymi emocjami - od miłości aż po nienawiść.  Znajdziemy w niej poczucie winy przez sytuacje, na które nie mieliśmy wpływu.
Ale czy Wendy uda się uciec od winy, która ją przepełnia, zapomnieć o przeszłości?
Czy uda jej się uratować bliskich którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie?
Kim naprawdę jest jej nowa miłość?
Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź właśnie w książce. 

Autorka napisała tę książkę bardzo przyjemnym, łatwym językiem.
Bardzo fajnie się ją czytało.
Wszystkie wątki są idealnie dopasowane.
Niczego im nie brakuje. Treść książki nie jest nudna.
Jest wręcz przeciwnie - nie da się od niej oderwać.
Cały czas trzyma czytelnika w napięciu

24.12.2019

święta teraz a w dzieciństwie

święta teraz a w dzieciństwie
Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas dla nas wszystkich - z kolędą z rodziną, z prezentami. Ale czy dla autorów polskich książek też taki jest? Czy odczuwają magię świąt? Przekonajcie się sami. Zgadalam autorom bardzo proste, a zarazem podchwytliwe pytania. Jak wyglądają ich święta aktualnie, a jakie mają wspomnienia z okresu, gdy byli dziećmi.

Moje dzieciństwo i wszelkie wspomnienia z nim związane ściśle łączą się z regionem, z którego pochodzę. Na Podlasiu zwyczaje świąteczne są co prawda podobne do tych w pozostałych częściach Polski,  lecz mimo to z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu jest odrobinę inaczej. A przynajmniej było wtedy, gdy jako kilkuletnia dziewczynka razem z rodzeństwem ubierałam przyniesioną z lasu choinkę, a potłuczonych przypadkiem bombek robiłam brokat i wyklejałam nim papierowe ozdoby. Przy stole wigilijnym zazwyczaj w domu moich dziadków zasiadała cała, bardzo liczna rodzina, trzy, nawet cztery pokolenia, a świąteczne potrawy były zawsze liczone w tak sprytny sposób, by było ich dokładnie 12, choć na ogół przygotowywało się ich dużo więcej.
Jako dziecko zawsze niecierpliwie wyczekiwałam pierwszej gwiazdki. W moim domu był to moment, w którym wysyłano dzieci na piętro, by wypatrywały jej w oknie. Wtedy dorośli podrzucali ukradkiem pod choinkę prezenty. Uwielbiałam też, gdy pozwalano nam zebrać spod obrusa monety ukrywane w sianku. Pamiętam, że lubiłam zamieszanie związane z rywalizacją i bałagan, którego nie dało się przy tym uniknąć. Pewnie dlatego też dziś lubię patrzeć, jak bałaganią w ten sposób inne dzieci
.
Na ogół jednak moje obecne święta są znacznie spokojniejsze niż kiedyś. Jest mniej zamieszania, wrzawy i mniej osób zasiada do wigilijnej wieczerzy. Obok tradycyjnych potraw pojawiają się też inne, współczesne, dla tych, którzy nie lubią karpia, kapusty i kompotu z suszu. Nie ma też już czysto dziecięcych emocji związanych z wyczekiwaniem, zwłaszcza Mikołaja i prezentów. Jest nieco inaczej, ale też dobrze, na swój własny sposób. Może dlatego, że zachowane zostało to, co najważniejsze - ciepła, rodzinna atmosfera, bez której święta nie miałyby sensu.

Renata Kosin

Ja niestety już dawno gdzieś zagubiłam magię świąt. Pewnie dlatego, że Wigilia jest dla mnie dniem pracującym, jak zapewne dla większości ludzi, więc po powrocie do domu nie czuję już tej wyjątkowości. Każdy zabiegany, na ostatni moment siada do stołu. 
Boże Narodzenie z dzieciństwa kojarzy mi się z całą masą śnieżnego puchu, wielką choinką, kutią i zapachem ciastek z kremem czekoladowym. Co roku jedliśmy wspólną kolację, śpiewaliśmy kolędy (ja oraz moje rodzeństwo fałszowaliśmy i chowaliśmy się zawstydzeni pod stołem), dzieliliśmy się opłatkiem, a na koniec otwieraliśmy prezenty.
Od mamy zawsze dostawałam piżamę – mam ich dosłownie całą półkę w szafie! Wiecznie na to narzekałam, że choć raz mogłaby zaszaleć, bo to już przestało być niespodzianką, ale jak któregoś razu nie znalazłam pod drzewkiem nowego kompletu do spania… Oj, byłam zawiedziona :) Tak więc w tym roku liczę, że ją tam znajdę!
Po kolacji całą rodziną wychodziliśmy na spacer po okolicy, żeby podziwiać przystrojone światełkami domy. Było świetnie, bo brodziliśmy w śniegu po kostki, odziani w grube kurtki, czapki i szaliki. Po powrocie, cali zmarznięci, oglądaliśmy Kevina w telewizji, zajadaliśmy ciacho i piliśmy ciepłą herbatę lub kakao. Niestety od kilku lat śnieg przestał nas odwiedzać, a my przestaliśmy wychodzić, bo to już nie to samo. Chociaż nie przepadam za śniegiem czy mrozem, jakoś ten dzień bez nich nie wydaje się ani trochę zaczarowany. 
Gdy byłam mała, wszystko było bardziej magiczne i sprawiało wrażenie takiego… „wow”. Cały rok czekało się na ten dzień. Pamiętam, że kiedy byłam starsza, urządzałyśmy z kuzynkami wspólne świętowanie. Kupowałyśmy sobie prezenty, grałyśmy w gry, każda z nas przynosiła jakieś smakołyki i siedziałyśmy do późna. Fajnie było :) 
Wesołych świąt!
D. B. Foryś

Dzień dobry. Nazywam się Marbella Atabe piszę baśnie „Kroniki skrzatów” i maluję ilustracje. Opowiem Wam, jak spędzam świąteczny czas wolny, beztroski… 

Mam niekonwencjonalne podejście do Świąt i spędzania wolnego czasu. Kilka lat temu wprowadziliśmy rodzinną tradycję - odrestaurowujące wyjazdy świąteczne. Nie myślimy o zakupach, pieczeniu, gotowaniu. Nie biegamy po sklepach, nie robimy zapasów żywności. Nie gromadzimy artykułów, których ilość wystarczy na dwa tygodnie, zamiast na trzy dni. W zamian, napawamy się bliskością i wspólnie spędzonym czasem. Spacerujemy, odpoczywamy. 
Miły memu sercu zwyczaj świąteczny to bliskość osób, które kocham. 
Nie ważna jest ta cała komercja, drogie prezenty, wpychanie się Świata zachodnich kolęd, reklam i handlu do naszych domów. 
Trochę pogubiliśmy się, zatracając właściwe przesłanie. Zadajmy sobie pytanie, o co w tym wszystkich chodzi? Niech będą to święta Bożego Narodzenia. Zwycięstwo światła nad ciemnością, triumf dobra nad złem. Najdłuższa noc, po której światło pokonuje mrok, dnia przybywa. Czy to ukazują narodziny Jezusa, czy to obrzędy święta Mitry, Swarożyca czy Heliosa czy inne tradycje, to przesłanie jest jedno, rodzi się nadzieja, pomysł na lepsze jutro. 

Gdy byłam mała, Wigilię spędzaliśmy u Babci. Najpiękniejsze święta, to te kiedy byłam z rodziną u Babci Jadzi. Wszyscy siedzieli przy stole, rozmawiali, śmiali się, prezenty były ułożone pod choinką, czekaliśmy tylko na pierwszą gwiazdkę. Błysk światła, który będzie zwiastował nowy rozdział w dziejach, Narodziny Jezusa. Zapach świeżej choinki unosił się w pokoju. Kolorowe cukierki zawieszone na kłujących gałązkach. Łańcuchy z kolorowych papierków, niedoskonałe, nieco koślawe mikołajki z bibuły. Te wszystkie „piękności” wykonane moimi łapkami, zdobiły babciną choinkę. Woń wypastowanej podłogi mieszała się z zapachami barszczu, ryby, kapusty. Przytulałam się do ciepłych kafli, podkradając ciepło piecu. Atmosfera była odświętna, wszystko przygotowane i podane…
Nie mogłam doczekać się, kiedy Babcia zasiądzie za stołem. Poszłam do kuchni zobaczyć, przy czym Babcia krząta się. Dostrzegłam zmęczoną smutną kobietę przy stole kuchennym, Babcia wspierała się rękoma o blat. Wiem, że tęskniła za moim Dziadkiem, którego nie było z nami. Dziadek odszedł w czasie Świąt Bożego Narodzenia i wiem, że to był bardzo smutny czas dla mojej Babci. Podeszłam do Babci i nic nie mówiąc przytuliłam się, jakbym chciała podziękować za to, że jest przy mnie. Babcia odwzajemniła moje uczucia i uściskała mnie serdecznie, ciepło i w taki sposób, że moje serce poczuło jak przelewa się w nie dobro i miłość, jak nasze dusze są sobie bliskie, że nie potrzebne nam słowa… nigdy tego nie zapomnę. To był najlepszy prezent w te święta, potem razem poszłyśmy do pokoju, a dla mnie Babcia była jak ta pierwsza gwiazdka. Wówczas nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele trudu Babcia włożyła we wszystkie przygotowania.  
Jak każde dziecko, bardzo cieszyłam się z upominków, które Mikołaj zostawił pod choinką. Zabawki, książki, słodycze, wielka paczka orzeszków ziemnych, klocki, drobiazgi. Prezenty skromne, bez przepychu. W sklepach brakowało łakoci, dlatego pomarańcze, czekolada, cukierki cieszyły jak nigdy później w dorosłym życiu. Czasami drobiazg, niepozorny, który nie był drogocenny, raduje najbardziej. Pamiętam, dawno temu dostałam domek, drewnianą skarbonkę, zamykaną na kluczyk. Skarbonkę mam do dzisiaj i jest ona najcenniejszą pamiątką po mojej Babci Jadzi. Woń świeżej choinki, z której została wykonana chatka, potrafię przywołać do siebie, nawet teraz, po wielu latach. W domku chowałam dziecięce skarby i nie były nimi pieniądze J. 
Za oszczędności z kieszonkowego kupowałam drobiazgi dla najbliższych. Pamiętam do dzisiaj perfumy „Być może” dla mamy i krem do golenia dla taty. Dla najbliższych na szydełku dziergałam serwetkę, albo misia z pomponów. Małe upominki wytworzone z dziecięcej wyobraźni.  
Święta mojego dzieciństwa były najpiękniejsze, przepełnione magią i miłością najbliższych. Nawet dla pieska kupowałam maskotkę, albo ulubiony smakołyk. Chociaż mój pupil, zainteresowany był paczką z łakociami przeznaczoną dla mnie, bo była większa J 
Gdy jest się dzieckiem, nie zwraca się uwagi na mozolne przygotowania. Wielkie porządki domowe, wyglądające tak jakby cały rok nikt nie sprzątał 😉 Bieganie za zakupami, gotowanie, pieczenie. Znoszenie siatek i niekończące się sprawunki. Beztroskie Święta ma się tylko w dziecięcych latach. Dzięki nim pozostają piękne wspomnienia, które pielęgnuje moja pamięć. 

Magia Świąt Bożego Narodzenia jest wszystkim tym, co nam umyka, czymś co jest poza otoczką, poza spektakularnymi prezentami, poza mikołajami w czerwonych kubrakach i innymi wrażeniami, które usiłują nam przekazać coś zupełnie innego. Po latach pamiętamy osoby, nie przedmioty. Wspominamy tych, którzy odeszli. Nie pamiętamy, co dostaliśmy w prezencie. 
Boże Narodzenie z dawnych lat, to pagórki pokryte śniegiem. Sanki i szusowanie gdy gwiazdy przyozdabiały niebo, bo żal było opuszczać pagórki. Powroty do domu i zamarznięte nogawki, pokryte grubą warstwą grudek śniegowych. Prószące płatki za oknami, śnieg skrzypiący pod butami. Mróz podszczypujący policzki i zgubione rękawiczki. Wyłuskiwanie  kulek śniegowych z futra psiego. Dzisiaj brakuje śnieżnej zimy, roztaczającej biel połyskliwą, tworzącą naturalną szatę świąteczną. Klimatyczne białe Święta Bożego Narodzenia, są  baśniowym wspomnieniem z dzieciństwa. 
Sami możecie ocenić, które Święta były piękniejsze? 

Życzę Wszystkim magicznych Świąt Bożego Narodzenia, miłości najbliższych i zdrowia 

Marbella Atabe 



Moje obecne święta różnią się od tych w dzieciństwie. Pamiętam jak byłam mała dziewczynką z utęsknieniem czekałam na pierwszą gwiazdkę, ubieranie choinki w łańcuchy, świecidełka, bombki. Kiedy babcia żyła ze strony taty jeździliśmy do niej na wieczerzę i wspólna modlitwę a po wspólnym posiłku śpiewaliśmy wszystkie niemalze zwrotki kolęd i każda z nich. Później wracając znajdywało się pod choinka prezenty i jaka była radość kiedy dostało się wymarzona lalkę czy inna zabawkę. A później przy zapalonych lampkach układać głowę na kolanach mamy słuchało się jej śpiewu kolęd. Do dzis mam jedną ulubiona Jezus malusieńki

Aniela Czerwinska

26.11.2019

#99 Recenzja Karminowe serce

#99 Recenzja Karminowe serce










Tytuł: Karminowe serce
Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 450
Ocena: 10/10

Kiedy Laura trafia do urokliwej cukierenki, której właścicielka od lat ręcznie wyrabia pachnące łakocie, nie może oprzeć się magii tego miejsca.

Dawno tego nie czułam po książce. Tyle emocji ciągle krąży. 
Nie wiem od czego zacząć.

Laura po stracie dziecka nie potrafi się pozbierać .. Szuka wyjścia. Nie potrafi nikomu zaufać na nowo. Były facet okazał się draniem, oszustem bez serca który zabrał jej wszystko co kochała. Po tych wszystkich złych wydarzeniach Laura trafia do domu w Bukkowej Górze.

 Czy jej los się odmieni? Czy jej córeczka naprawdę nie żyje? 
Kogo spotka w nowym miejscu zamieszkania? Czy można kochać drugi raz, a mocniej? Nowe przyjaźnie, nowe miejsca, nowe życie. Wszystko nowe, oby na dobre. 

Książkę czytałam z fascynacją, zainteresowaniem. Losy Laury i jej bliskich były magiczne. Autorka ukazała magię miłości, przyjaźni. 
Ale czy samo dobro ją tam spotka? Sięgnijcie po tę książkę i sami się przekonajcie. 

Plusy są takie, że autorka napisała tę książkę bardzo łatwym i przyjaznym językiem.

Polecam ją każdemu kto ma ochotę zatopić się w kocu z dobrą jesienną herbatą i książką. Karmione Serce to powieść pełna wątków z emocjami, które targają moimi myślami. Nadal nie mogę zapomnieć o całej książce.

23.11.2019

Ałbena Garbowska Stulecie Winnych

Ałbena Garbowska  Stulecie Winnych

Kochani mam dla Was coś specjalnego. Dla fanów i nie tylko. Może jak 
trochę Wam temat przybliżę to będziecie ciekawi -  a mianowicie 
wiosną 2020r. wchodzi na anteny drugi sezon “Stulecia Winnych”. 
Autorka Ałbena zgodziła się na odpowiedzenie na kilka pytań. 
Mam nadzieję, że taki tematyczny wywiad Wam się spodoba. 
Zapraszam do zapoznania się.








1. Skąd przyszedł Pani pomysł na napisanie sagi "Stulecie winnych"?
Ad. 1.  Poczułam, że po napisaniu trzeciej powieści obyczajowej, po debiucie dla dzieci, jestem gotowa na większą formę. Pomyślałam o sadze, bo właściwie od czasów Nurowskiej nie napisano polskiej sagi. Był wtedy 2014 rok, sto lat od wybuchu pierwszej wojny światowej. Szukałam tytułu, który byłby grą słów i odpowiedniego miejsca akcji. Zaczęłam zgłębiać historię Brwinowa, miejscowości w której mieszkam i to miejsce okazało się dobrym symbolem losów Polski. 

2. Kto wpadł na pomysł na ekranizację Pani książki?
Ad. 2. To była początkowo sugestia czytelników. Odbierałam bardzo pozytywne sygnały. Pisali, że myślę obrazami, że w trakcie czytania wyobrażają sobie moją sagę na ekranie. Razem z wydawcą zaczęliśmy szukać producenta i okazało się, że Endemol Shine Polska szuka polskiej powieści historycznej, ponieważ planuje nakręcić serial. 

3. Czy miała Pani jakiekolwiek wpływ na wybór aktorów / aktorek ?
Ad. 3. Nie miałam bezpośredniego wpływu, ale pytano mnie czy mam szczególnie ulubionych aktorów/aktorki. Wymieniłam Kingę Preis i Adama Ferency, okazało się, że już zostali wzięci pod uwagę do ról o których myślałam. Ja jestem zachwycona obsadą. Uważam, że wszyscy są idealnie dobrani, zarówno aktorzy znani i doświadczeni jak młodzi. Wspaniale grają dzieci, których jest bardzo dużo na planie. 

4. "Stulecie winnych" to historia rodziny w czasie wojny i po niej. Jak radzą sobie bohaterowie w tak trudnym okresie?
Ad. 4 Bohaterowie doświadczają podobnych problemów w czasie okupacji jak inni Polacy, tracą bliskich, stykają się ze śmiercią i niesprawiedliwością na każdym kroku. Młodzi Winni walczą na wszystkich frontach, kobiety pozostają w domach i starają się zapewnić ochronę dzieciom. To obraz całego pokolenia, straconego i okrutnie doświadczonego. 

5. Bliźniaczki Ania i Mania zakochują się tym samym chłopaku. Czy był to początkowy zamysł? Skąd pomysł na trójkąt miłosny?
Ad. 5. One są do siebie podobne, wybierają zatem tego samego mężczyznę. On jednak postrzega je jako różne kobiety, a kocha tylko jedną z nich. Z drugą się żeni, ale nie są szczęśliwi. Taki zabieg literacki jest bardzo ciekawy, stwarza wiele możliwości. 

6. Jedna z bliźniaczek ma dar przewidywania przyszłości. Jak Pani na to wpadła?
Ad. 6. Wierzenia, duchy, obcowanie ze zmarłym, wróżenie to element folkloru bałkańskiego. Tam te wierzenia są bardzo silne. Dar przewidywania przyszłości to przede wszystkim jednak ukłon w stronę mojej ukochanej literatury iberoamerykańskiej i realizmu magicznego. Ania to niezwykła kobieta. Jej dar jest jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem.  

7. Na koniec, poproszę o parę słów od Pani na temat "Stulecia winnych".
Ad. 7. Stulecie Winnych to niezwykła powieść. Przyniosła mi sukces, rozpoznawalność i ekranizację. Włożyłam w jej napisanie całe swoje serce. Jestem wdzięczna, że mogę podzielić się z czytelnikami swoją wyobraźnią, wprowadzić ich w świat miłości i nienawiści a wszystko to pokazać na tle burzliwej polskiej historii ostatnich stu lat

Tekst wstępny , pytania Justyna
Odpowiedzi Ałbena Grabowska

25.10.2019

#98. Recenzja Przypadki nie istnieją

#98. Recenzja Przypadki nie istnieją

Tytuł: “Przypadki nie istnieją”
Autor: Aniela Czerwińska
Wydawnictwo: Ridero
Młoda autorka pokazała, że w miłości istnieje poświęcenie, walka z przeciwnościami losu. Nie wolno się nigdy poddawać. Losy bohaterów są tak pomieszane, ale zarazem ciężkie, jak uczy nas prawdziwe życie.

 Pojawiają się tu również wątki z poczuciem humoru, strachu, smutku oraz wiele innych emocji towarzyszące bohaterom,
Książka opowiada historię młodej dziewczyny Oli, która w czasie wakacji z przyjaciółką poznaje chłopaka swoich marzeń, ale los nie jest dla niej łaskawy. Czy aby napewno jest to jej miłość życia?
Na ich drodze stają jego koledzy którzy chcą zniszczyć ich miłość. Czy ich miłość naprawdę przetrwa to wszystko? Nic nigdy nie jest łatwe, nic nigdy nie może być jak z bajki. Świat Oli  i Marcela - miłość na odległość nigdy nie jest prosta.


Aniela ukazała w swoje książce jak można dążyć do celów, spełniać swoje marzenia i być szczęśliwym. Również jak pracować razem nad swoim związkiem by wiele przetrwać.

Główna bohaterka jest trochę nudna -  tylko śpi, momentami wydaje się to trochę śmieszne. Autorka jest debiutującą pisarką, ale to nie zmienia faktu, że fabuła mogłaby być trochę ciekawsza.
Dla mnie było to coś, co mogło mnie odstresować. Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę. Na pewno jeszcze do niej wrócę. Może ja już wyrosłam z młodzieżówek.
Najlepiej będzie jeśli sami przeczytacie. Chętnie poznam Waszą opinię.

25.09.2019

#97. Recenzja Tylko żywi mogą umrzeć

#97. Recenzja Tylko żywi mogą umrzeć

Tytuł: Tylko żywi mogą umrzeć
Autor: D.B.Foryś
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ocena: 10  na 10
Ilość stron: 388

,,Adrenalina w moim ciele sprawiła, że serce uderzało z taką mocą, jakbym właśnie ukończyła olimpiadę. Absolutnie nie było w tym niczego przyjemnego. Nie miało nic wspólnego z podnieceniem, jakie odczuwałam podczas polowania. Nienawidziłam niepewności oraz lęku, które ogarnęły teraz mój organizm. W momencie, w którym do moich uszu dotarł jęk i zawodzenie, nie wytrzymałam – musiałam stamtąd uciec.,,

Fantastyka stworzona przez polską autorkę, która łączy też inne gatunki, między innymi: horror, romans, komedię, akcję. 

Tess za dnia pracuje jako kelnerka w barze. W nocy zmienia się w mroczną postać łowczyni demonów. Łatwo jest jej wyczuć demona, bo sama jest pół demonem od strony ojca. Tess wychowała się w klasztorze u zaprzyjaźnionego księdza Gabriela. Kim naprawdę jest ksiądz? 

Co ma wspólnego z apokalipsą? Tessa - wybuchowa niczym dynamit, o ostrym jak brzytwa języku, a gdyby tego było mało, to jakieś 50% zawartości opakowania stanowi... krew demona. 

Dodtkowo całej akcji dodaje smaku miłość demona do pół demonki. Jakie zadania będą postawione przed nią i jej grupą? Kto tak naprawdę jest zdrajcą? Co z tym wszystkim ma wspólnego Watykan? Od skradzionego krucyfiks z klasztoru do  zaginięcia starego krzyża. Niewidzialne duchy, demony i inne istoty to tylko zapowiada nam jedno - apokalipsa nadeszła. Czas się z nią zmierzyć. Ta sprawa wydaje się warta uwagi.

,,Gdy wyczuwam w tłumie demoniczną energię, rozpoznaję swój cel po tym, że wygląda, jakby kroczył wśród cieni. Jest niewyraźny, jak gdyby spowijała go mgła..,,

“Tylko żywi mogą umrzeć” to powieść godna na miare książki, którą poznać powinien każdy bez wyjątku.

Czas jaki spędziłam z książką uważam za udany. Nie ma nudnych momentów z nią, bo akcja goni akcje, czas w książce leci bardzo szybko. Wątki są tak do siebie dopasowane, a rozwiązania problemów są przemyślane, nie zawsze jednak na plus.

Książkę tę polecam na jesienne wieczory. 
Premiera ma miejsce: 23 października tego roku.

 Na zakończenie mam dla Was jeszcze jeden cytat:

"Taka mała rada na przyszłość: jeśli kiedykolwiek zadzwoni do was były facet, by poinformować o dziwacznej kradzieży starego krzyża - za cholerę nie idźcie tą drogą!"

Zapraszam do przeczytania książki!
Copyright © 2016 Recenzje Nadine , Blogger