12.02.2014

#30 Recenzja: Grim. Pieczęć Ognia



Tytuł: Grim. Pieczęć Ognia
Autor: Gesa Schwartz
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 8/10

Ludzie od wieków są przekonani, że świat, w którym egzystują, jest jedyny w całym wszechświecie. Niektórzy szukają na niebie planet, które mogłyby być zamieszkane przez rozumne istoty. Czasami jednak warto oderwać wzrok od sklepienia niebieskiego i spojrzeć w głąb ziemi, gdzie czają się niepojęte stwory…

Pod wielką, francuską metropolią, Paryżem, mieści się jeszcze jedno równie ogromne miasto – Ghrogonia. Ludzie nie mają pojęcia o istnieniu tego miejsca, a jedynie nieliczni czują, że nie są sami, wędrując uliczkami Paryża. Rodowitymi mieszkańcy podziemnego świata są Gargulce, które ludziom kojarzą się tylko z architekturą i zabytkami. Te niewidoczne dla naszego oka istoty chronią nas przed wszelakimi niebezpieczeństwami, a także samych siebie, aby ludzie nigdy nie odkryli Innoświata. Jednym z naburmuszonych i narzekających na wieczny deszcz gargulców jest Grim, najlepszy z jednostki Cienioskrzydłych. Na świece są jednak osoby, które zakłócają porządek, gdyż są hartydami – ludźmi, którzy potrafią dostrzec istoty Innoświata. Pewnego dnia Grim jest świadkiem nietypowej sytuacji, a mianowicie spotkania gargulca, Moiry, i człowieka. Kodeks wyraźnie mówi, że jest to przewinienie na miarę zdrady, lecz Moira nakazuje mu chronić owego Jakuba, co dla Grima jest rzeczą niezrozumiałą, jednak ze względu na długą przyjaźń decyduje się osłaniać człowieka. Oczywiście nic nie idzie zgodnie z planem, a Jakub zostaje zamordowany. W szpony Grima wpada młodziutka Mia, siostra hartydy, oraz tajemniczy pergamin, który może otworzyć tylko ona. Okazuje się, że nie jest to byle świstek papieru. Harmonia dwóch światów w niedalekiej przyszłości może zostać zakłócona, a ludzie i stwory Innoświata zetrą się ze sobą w krwawej walce o dominację nad Ghrogonią i Paryżem.

Aż trudno uwierzyć, że jest to debiut niemieckiej autorki. Zazwyczaj pierwsze powieści nie są zbyt pokaźne, liczą ok. 300 stron, czasami nieco więcej. Gesa Schwartz przełamała stereotypy – „Pieczęć Ognia” zawiera ok. 700 stron! Trzeba przyznać, że jest to zacna i nieprzesadzona objętość. Wiele razy spotykałam się też z pokaźnymi tomiszczami, które jednak miały swoiste ‘zapychacze kartek’. A tu pusta strona, tutaj jakiś obrazek, dodatkowe miejsce na nowości wydawnicze, a litery były widoczne nawet z 2 metrów. W pierwszym tomie „Grima” nie uświadczymy tych rzeczy, więc od razu możemy zauważyć, że objętość książki jest tylko i wyłącznie zasługą autorki.

Wielu osobom wydaje się, że książkowe ‘cegły’ będą nużące i bardzo zawiłe. Gesa Schwartz już na początku przekonuje czytelnika, że w „Pieczęci Ognia” nie ma miejsca na nudę. Głównym bohaterom obce są domowe pielesze, przez co często nieświadomie pakują się w kłopoty i zbaczają na ścieżki, po których nie warto się pałętać. Autorka ma pełne pole do popisu i to wykorzystuje, wprowadzając coraz to nowsze przygody. Książka nie jest w żaden sposób niezrozumiała czy pogmatwana. Pisarka trzyma się jednego toru wydarzeń i specjalnie nie zbacza z kursu. To nie powieść pisana z perspektywy kilku osób, co nie oznacza, że brakuje w niej drugoplanowych bohaterów.

Uważam, że główne postacie, Grim i Mia, są genialne wykreowane. Nie chodzi mi o wygląd, ale o osobowość i ich zachowania. Gargulec liczący sobie 200 lat nie zachowuje się jak nastolatek w okresie dojrzewania, lecz też nie jest nazbyt poważny. Ma swoje humory, często narzeka i psioczy na innych, lecz w gruncie rzeczy pod kamienną skorupą kryją się też pozytywne uczucia. Ładnie to zostało skomponowane, przez co Grim nie jest sztuczną istotą i bezmózgim zabijaką. To samo tyczy się Mii. Kiedy widzę młodą dziewczynę, którą los wystawił na próbę, boję się, że autor zrobi z niej naiwną małolatę lub ‘złotą rączkę’, której nie straszne są nawet mordercze hordy żołnierzy. Przy okazji ratuje rodzinę, świat i miłość życia. Psychicznie przygotowałam się na taką wersję wydarzeń, a tu totalne zaskoczenie. Wiadomo, Mia nie jest tchórzem, ale ma serce i swój rozum. Często stawia na swoim, ale też ma chwile słabości; nie zapomina o swoich bliskich i nie leci za Grimem jak zauroczona dziewucha. Obie te postacie świetnie ze sobą współgrają, a ich dialogi nieraz doprowadzały mnie do śmiechu.

Autorka zaserwowała nam pokaźne ilości opisów miejsc i bohaterów. Widać, że Gesa Schwartz ma wielką wyobraźnię i potrafi swoje pomysły przelać na papier. Groghonia i inne fantastyczne miejsca oraz wygląd drugoplanowych postaci są przedstawione w barwny i niezwykle ciekawy sposób. Pisarka nie kończy opisu na krótkim ‘o, tu jest taki a taki budynek’, lecz rozwija swoją myśl i nadaje ducha temu miejscu. Postarała się także, przedstawiając niektórych bohaterów powieści. Miejscami zastanawiałam się, skąd brała inspiracje, gdyż wygląd wielu postaci był nieziemski. Z chęcią zobaczyłabym te stwory na własne oczy.

Jednak nie wolno zrażać się do opisów. Sama nie jestem zwolenniczką ciągłego przedstawiania sytuacji czy obiektów, lecz w „Pieczęci Ognia” aż chce się to czytać. Uwalniają naszą wyobraźnię i odkrywają przed nami świat Ghrogonii. Gesa Schwartz pisze pięknie i hipnotyzuje odbiorcę słowami. Dodaje do tej całej mieszaniny nutkę humoru, kryminału i psychologii. Skomponowała to idealnie, a spod jej pióra wyszło coś niesamowitego.

„Pieczęć Ognia” polecam głównie zwolennikom fantasy, gdyż nie każdy jest w stanie znieść tyle imaginacji w jednym dziele. Pomysłowość autorki nie zna granic i mam nadzieję, że kolejny raz zaskoczy mnie w następnym tomie „Grima” pt. „Dziedzictwo Światła”.

Za możliwość przeczytania „Grim. Pieczęć Ognia” serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar.

Recenzja napisana przez: Zuza B (Gumiguta)

8 komentarzy:

  1. Uch, to się kobieta rozpisała! Początkowo myślałem, że może właśnie objętość jest sztucznie rozdmuchana, ale piszesz, że wcale nie, miło :-) Chętnie kiedyś przeczytam, czuje się autentycznie zaciekawiony.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem zainteresowana powieścią :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałyście nominowane do Liebster Blog Awards !
    Więcej informacji tutaj: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Krwawa walka i nie ma trupów ? Myślę, że możesz spokojnie zgłosić tą recenzję do wyzwania - http://hugekultura.blogspot.com/2014/01/wyzwanie-historia-z-trupem.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna okładka, wspaniała fabuła i wysoka ocena z dobrą recenzją w tle, czego chcieć więcej? :D No cóż tylko pozostaje mieć tę książkę :D

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią się zapoznam z tą książką :D Tylko muszę ją dorwać w bibliotece ><

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem coraz bardziej ciekawa tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Recenzje Nadine , Blogger