5.05.2014

#45 Recenzja: Brudne ulice nieba


Tytuł: Brudne ulice nieba
Autor: Tad Williams
Wydawnictwo: Rebis
Ocena: 7/10

Patrząc na niebo, widzimy nieskończony błękit pobrużdżony białymi obłokami. Podobno gdzieś tam jest Niebo, do którego trafiają dusze dobrych ludzi. W wyobrażeniach wielu osób tenże Raj to nieskazitelne i niewyobrażalnie piękne miejsce, w którym każdy jest szczęśliwy. Lecz jest to tylko wizja. A co, jeśli Niebo nie jest tak cudowne? Może anioły mieszkają w miastach, które są łudząco podobne do ludzkich siedzib? Tad Williams podaje czytelnikowi na srebrnej tacy realny obraz fantastycznej społeczności, który niekoniecznie jest czysty i czarujący.

Bobby Dolar z zawodu jest adwokatem, lecz nie takim, jakim go sobie wyobrażamy. Można go nazwać adwokatem Boga, gdyż jego zadaniem jest obrona dusz zmarłych ludzi i odesłanie ich do Najwyższego. Choć wygląda jak człowiek, to jednak jest to tylko przykrywka, gdyż pod ludzką skórą czai się najprawdziwszy anioł. Podczas jednej ze spraw Bobby orientuje się, że coś tu mocno nie pasuje. Okazuje się, że dusza ofiary zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Takie zaniedbanie jest niedopuszczalne i nawet najważniejsze władze anielskiego oraz diabolicznego świata boją się nie tylko o swoje stanowiska, ale i o własne jestestwo. Bobby Dolar może liczyć tylko na swoich przyjaciół, natomiast Niebo i Piekło toczą niemałą wojnę o przeciętnego adwokata.

Od „Brudnych ulic nieba” rozpoczęłam swoją przygodę ze światowej sławy pisarzem, Tadem Williamsem. Mogę uznać tę swoistą wyprawę za udaną, choć nie rewelacyjną. Zadowolona jestem przede wszystkim z warsztatu pisarskiego autora. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest debiutantem i potrafi zainteresować czytelnika słowem. Pisze zrozumiale i używa języka potocznego, a przy tym wszystko jest dopracowane. Przeróżne metafory, porównania i ogólnie bogate słownictwo sprawiają, że odbiorca nie nudzi się i chce poznać dalsze losy bohaterów.

Kolejnym plusem tejże powieści jest humor. Zabawne dialogi czy opisy danej sytuacji lub postaci są odpowiednio wplecione w tekst i w żaden sposób nie przeszkadza to w czytaniu, więcej, wręcz pomaga. Nieraz śmiałam się do rozpuku, czytając kolejne monologi Bobby’ego. Jednakże Williams nie przekracza granicy dobrego smaku i nie używa wulgarnych określeń. Zapewniam, że nikt nie poczuje się urażony bądź zniesmaczony.

Fabuła powieści jest tak skonstruowana, że nawet najwybredniejszy czytelnik da się porwać słowom Tada Williamsa. Co ciekawe, nawet sam odbiorca trzymany jest w niepewności, a narrator wszystkiego nie wyjawia. Nie wiadomo do końca, czy pisarz nie podpuszcza nas i nie podaje fałszywych informacji. Już pierwsze strony powieści dają do zrozumienia, że znużenie będzie dla nas obcym odczuciem. Refleksyjność bohatera zostaje zepchnięta na drugi plan, a na pierwszy wysuwa się akcja i miejskie porachunki. Przyznam, że jest to dobry zabieg w przypadku „Brudnych ulic nieba”, choć nie każdej książce to służy.

W powieści znajdziemy znikomą liczbę ludzi, a dostrzeżemy dużo więcej aniołów i demonów. Niestety zawiodłam się na kreacji postaci. Są zbyt ludzcy i aż nazbyt podobni do homo sapiens. Liczyłam na to, że, choć miewają chwile słabości, to jednak ich anielska czy diaboliczna moc nadal będzie wyczuwalna. Niestety „Brudne ulice nieba” zrobiły z bohaterów zwykłych, przeciętnych ludzi, którzy wyróżniają się jedynie tym, że żyją w Niebie. Sam Raj także nie jest cudownie przedstawiony. Wygląda to tak, jakby autor nie miał pomysłu na to miejsce. Czułam niedosyt, gdyż Williams nie postarał się o dokładne wytłumaczenie roli oraz obrazu Nieba. W takiej sytuacji nie poczułam tego klimatu, który był zapowiadany.

„Brudne ulice nieba” nie jest wyciskaczem łez ani też powieścią romantyczną. To porządne urban fantasy, w którym pierwsze skrzypce gra humor, tajemnica i wartka akcja. Już dawno tak się nie bawiłam przy książce, jak przy tym dziele Tada Williamsa. Nie jest to tekst pozbawiony wad, lecz są one na tyle znośne, że czytelnik polubi Bobby’ego oraz jego nietuzinkowe przygody.

Recenzja napisana na potrzeby portalu literatura.juventum.pl
Recenzja napisana przez: Zuza B (Gumiguta)

5 komentarzy:

  1. Mam ochotę na tą książkę i kiedyś na pewno po nią sięgnę... Lubię taką tematykę no i podoba mi się okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ksiązka wydaję się w miarę fajna, może dodam ją do stosiku oczekujących na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. również dodaje do oczekujących, a jak chcesz ciekawe pozycje własnie skończyłam czytać TROJE Sary Lotz, nowość, ale genialna, jeśli lubisz thrillery to polecam, mnie wciągnęła mnie bardzo :)

      Usuń
    2. Izabela ja mam ta książka Troje admina nadine-Justyna

      Usuń
  3. Niedawno odkryłam twój blog. ładnie go prowadzisz i piszesz ciekawe recenzje. Powodzenia. :D PS Podziękuj książce ,,Grim", która mnie tu przywiodła. Na pewno zostanę na dłużej.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Recenzje Nadine , Blogger